» forum

Strzelasz na ślepo nie znając dobrze tematu. W swoich wypowiedziach bardzo mocno bronisz związków zawodowych. Tymczasem to był jeden z podstawowych problemów ŚlZPR - główny hamulcowy. Przy czym system był na tyle zrównoważony, że jakoś to działało, ale o jakichkolwiek reformach mogłeś zapomnieć. Sama idea KŚ zrodziła się natomiast zupełnie oddolnie, ale "góra" ją szybko kupiła. Początkowe założenia uległy bardzo szybko wypaczeniu - zapomniano o zdrowym rozsądku i podstawowych zasadach ekonomii, a w dodatku zachwycono się sukcesem "średnicy". Upojeni sukcesem (KŚ + Urząd Marszałkowski) poszli na całość. A resztę zdarzeń już znamy.

Swoją drogą - wiesz dlaczego związki zawodowe nie protestowały po likwidacji ŚlZPR? Bo ich (kierownictwa ZZ) miejsca pracy były "zabezpieczone"... Smutna, ale brutalna prawda o dzisiejszych związkach zawodowych, których idea uległa wypaczeniu.

Urządziłem sobie dziś wycieczkę, do której od dawna się już przymierzałem - S31 (dopóki jeszcze istnieje) + S5. Z Katowic o godz. 9:39 wyjechałem SN83-005 (ciekawe, czemu na zelektryfikowaną linię puszczają diesla) - w środku czysty, ale szyby to chyba z miesiąc niemyte. Podróż do Czechowic trwała 1 h 41 min., pociąg nie zatrzymał się na stacjach Mysłowice Brzęczkowice i Mysłowice Brzezinka, a od Mysłowic do Imielina jechał lewym torem. Konduktor kulturalny i bardzo uprzejmy, z cierpliwością służył pasażerom sprzedażą biletów, objaśnianiem trasy, udzielaniem informacji o skomunikowaniach. W moim członie do Oświęcimia jechało coś koło 15 pasażerów, w drugim podobnie. W dalszą drogę podróżowała mniej-więcej połowa tej ilości, ale większość wymieniła się w Oświęcimiu. Z Mysłowic jechały jeszcze 4 osoby (jedna wysiadła na stacji Brzeszcze), a z Katowic tylko ja.
W Czechowicach po ostatnich kastracjach w KŚ na pociąg ze Zwardonia czekałem 1 h 20 min. I gdy już wyobrażałem sobie, jak to pojadę nowym Elfem, przyjechał... pociąg złożony z elektrowozu i trzech starych i brudnych wagonów ČD typu pulman. W środku panował taki tłok, że - jak to mawia mój kolega - "gdyby nie te baby, to nie byłoby gdzie palca wsadzić", oraz smród potu i alkoholu. Jakoś jednak się wcisnąłem i całą, na szczęście krótszą niż w przeciwną stronę podróż przejechałem "na Stojanowa". W Pszczynie pociąg nabrał opóźnienia, bo usiłowała do niego wsiąść jakaś wycieczka harcerzy (około 50 sztuk dzieci i młodzieży z ogromnymi plecakami) - w końcu po około 15 minutach udało im się rozlokować w różnych wagonach - o dziwo, przez drzwi przy których stałem/wisiałem, nie wsiadł żaden. W Żwakowie wsiadał facet z rowerem - wprost z torowiska, bo perony są w remoncie - też to trochę trwało. Pani konduktor cały czas jechała w pierwszym wagonie, bo o chodzeniu po pociągu i sprawdzaniu biletów mowy być nie mogło. Do celu dotarłem z 20-minutowym opóźnieniem.

A tymczasem na katowickich bocznicach stało sobie kilka Elfów (chyba 3), Impuls i coś tam jeszcze... I jak tu chwalić KŚ? Miałem nadzieję, że będą lepsi od PR, że te kłopoty to "choroba wieku dziecięcego", ale teraz widzę, że to jest beznadziejna firma, która nawet w warunkach drastycznego ograniczenia połączeń nie potrafi dysponować taborem. Oni nie mają prawa wyjść z tego kryzysu, zresztą waham się, czy im tego życzyć :-(

S31 będzie istnieć. Pracownicy KŚ muszą jakoś przecież do pracy dojechać...
A co do wagonów CD - jak się dzierżawi tabor to warto go maksymalnie zajeżdżać. Problem w tym, że jak na S5 porobiły się teraz dwu i cztero-godzinne dziury oni nadal wysyłają tylko 3 wagony. A mogliby więcej. I na to bym zwrócił uwagę.
Ten, który modyfikował rozkład pana Biegi pod cięcia postanowił, że będzie obcinał nie całe obiegi tylko ich części. No i potem stoją przez pół dnia w Katowicach różne elfy, impulsy, wagony i tym podobne. W poprzednim rozkładzie obiegów było 47, a w tym jest 46. Ale pociągów jakby mniej na torach...

Z konieczności wyjaśnienia do końca - pozwolę sobie na krótkie OT.
Tematu związków zaw. w PKP oczywiście dobrze nie znam, ale znam go dobrze z mojej firmy. Prawie 10 lat temu "dostałem kopa" (inaczej tego określić nie potrafię) na tzw świadczenia przedemerytalne. Gdyby nie działalnośc i determinacja związków (i to różnych) skończyłoby się to dla mnie najprawdopodobniej tym, że na "pożegnanie" dostałbym dodakowo równowartość 3 pensji i przez długie lata nie denerwowałbym tu nikogo swoimi wypowiedziami, bo nie stać by mnie było na Internet ani komputer, byłbym szczęśliwy gdyby zawsze starczyło mi na wszystkie niezbędne lekarstwa. To nie rząd, jacyś biznesmeni ani nawet żadna partia tylko właśnie związki zawodowe wywalczyły wypłaty takim ja, dość wysokich (chociaż stopniowo zmniejszanych) odszkodowań, dzięki czemu mogę nie tylko korzystać z Internetu, ale nawet w trochę ograniczonym stopniu ze starego samochodu i innych luksusów XXIw. Takich jak ja, którzy tym "wstrętnym" związkom coś tam troszeczkę zawdzięczają, jest dużo, dożo więcej - przyjmijcie to do wiadomości wszyscy antyzwiązkowcy. Nie bronię wszystkich działaczy zwiąkowych, bo wiem że są wśród nich karierowicze, cwaniaczki, politykierzy, ale zdecydowanie bronię idei istnienia i działania związków zawodowych i to w każdym systemie społeczno-ekonomicznym.

Związki zawodowe działają w zakładach pracy, a po ich likwidacji już nic zrobić nie mogą.

Trudno zaprzeczyć, że jest w tym dużo prawdy, ale na pewno nie cała prawda i nie jest to argument za likwidacją lub nawet ograniczaniem działalności związków zawodowych, a jedynie za tym by pracownicy rozważnie wybierali swoich przedstawicieli do władz związkowych.

Linia S31 jest potrzebna, tylko bez sensu jest całość jej relacji. Pociągi powinny jeździć z Katowic do Oświęcimia a połaczenie Czechowice - Oświęcim powinno być, jak dawniej realizowane przez pociągi Kraków - Trzebinia - Oświęciem - Czechowice - Bielsko. Tylko, że takiej trasy nie może obsługiwac żadna spółka marszałkowska, bo po drodze jest "mur" w postaci granicy województwa i to jest jeden z powodów dla których jestem przeciwnikiem rozdrabniania kolei.

Niepoprawny optymista -:)

Przeczytałem i wiem jedno. Bronisz ZZ tylko dlatego, że Ci kiedyś pomogły - chociaż z reguły ZZ robią coś za coś - i ja to rozumiem, ale zrozum też, że ZZ w obecnym kształcie nie mają racji bytu.
Przykładów można mnożyć, dlaczego tylu tu "antyzwiązkowców". Problem jest taki, że ZZ niech sobie istnieją, ale niech działają poza zakładem, a nie "w zakładzie".
To tak jakbyś swojemu dziecku kazał odrobić lekcje - tak kiedyś zapewne było - a tu nagle sąsiad wpada, że naciągasz jakieś prawa i swoje dziecko stresujesz. Przecież to Twoje dziecko i wiesz co dla niego dobre a nie sąsiad.
Tak samo jest ze ZZ, a przykład kolejowy dobitnie pokazuje jak mogą być wredne i ucinać gałąź, na której siedzą.
EOT.

Wracając do tematu:
Konkurencja nie śpi

No jak tak dalej pójdzie to oferta PR na tym odcinku będzie nie gorsza niż KŚ:P

Dobry przykład, z drobną różnica, bo zw. zaw. to nie sąsiad, ktoś z zewnątrz, albowiem są tworzone przez pracowników, jeśli nawet czasem w praktyce jest inaczej to i tak przykładu możemy trzymać sie dalej. A co wtedy, gdy ktoś swoje dziecko zmusza do pracy czy choćby tylko nauki ponad jego siły stosując przy tym zbyt brutalne, drastyczne metody, w skrajnych przypadkach zatłucze to dziecko na śmierć? Wówczas też on wiedział co dla dziecka dobre, a nie ów sąsiad i czy wówczas interwencja sąsiada nie jest dla dziecka jedynym ratunkiem. Właśnie w pierwszej kolejności sąsiada, a nie policji, opieki społecznej itp, bo to sąsiad jest najbliżej tego dziecka i najdokładniej zna całą sytuację. Dalej trzymając się tego porównania powracam już do naszego tematu. Ja widzę to tak; tym ojcem był poprzedni Marszałek woj. Śląskiego (przypuszczalnie inspirowany tak przez władze pańtwowe jak i różne lobby biznesowe reprezentujące interes istniejących lub mogących powstać przewoźników prywatnych), ojciec ten zatłukł na smierć dziecko (ŚlZPR) i na jego miejsce spłodził nowe (KŚ) od samego początku bardzo kalekie, powierzył je opiece pewnego pana który wyrządził temu dziecku jeszcze większą krzywdę, więc szybko mu je odebrano, ale jednocześnie powierzono inne zdrowsze (na razie), siemianowickie wodociągi. Problem polega na tym, że żaden sąsiad nie interweniował w porę i odpowiednio skutecznie, głównie dlatego, że był wszelkimi dostępnymi sposobami pozbawiony takiej możliwości.

Oferta raczej skromna, jeśli chodzi o ilośc połączeń. przy tym rozkład jazdy graficznie piękny dla lubiących wielobarwność i tak samo trudno czytelny. W polu Katowice - Gliwice, można znaleźć pociąg do Świnoujścia przez Bytom, TG, chyba do Gliwic to nim się nie dojedzie.

Członkiem zarządu to on tam nawet nie jest.

Dla zaliczaków: oprócz (o czym tu i ówdzie już czytałem) możliwości zaliczenia Kochłowic w którejś tam fazie zamknięciowej (chyba między 22 a 29 czerwca, ale pewny nie jestem, odsyłam do powertowania hafasa) będzie możliwość jazdy okrężnej do Zawiercia przez Dańdówkę.

Są planowane jakieś remonty na linii do Tychów ? Może jakieś objazdy np. linią 142 ;)

22-29 VII, przy czym dla najbardziej wytrwałych godna polecenia jest pełna trasa tego pociągu, bo jedzie i przez Bytom i przez Dańdówkę ;)

Bytom to ja mam zrobiony na wagonach, po zmianie loka w KKoźlu ;-) Drzewiej jeździły takie cuda, jak Brzeg - Bytom przez Nysę...

... jak również Brzeg-Katowice przez Nysę-Gliwice-Zabrze. Akurat tą relację pamiętam bardzo dobrze, bowiem mam wujka, który mieszka w Grodkowie Śl. Był to jedyny bezpośredni pociąg między naszymi grodami.

Ale to inne województwo! Jakim prawem domagasz się połączeń regionalnych w obrębie dwóch województw... (nie mylić z gettami). Śląskie to jeden region, opolszczyzna to drugi region, Dolyn Śląsk to trzeci region, Zagłębiacy to czwarty region, kresowiacy to piąty. A Śląsk - jak antypapież - to dla kolei regionalnej antyregion. Katowice - Grodków tylko IC - jedyna słuszna kolej ponad podziałami!

Ja z kolei przetestowałem ofertę KŚ na odcinku Cieszyn-Sosnowiec. Przemieszczałem się w sposób następujący:
-Cieszyn 14.22 - Zabrzeg 15.28 (poc. 44124)
przewóz realizowany był składem DH-1. Nie wiem czy już ktoś o tym tu pisał ale to jest pociąg-sauna, bez jakiejkolwiek klimatyzacji. A na dworzu było tylko 25 stopni. Te wąskie lufciki w oknach na nic się zdają. Poza tym jednostka dosyć wygodna. Na odc. Cieszyn-Zebrzydowice stosunkowo mała prędkość. Od Zebrzydowic znacząco większa.
W Zebrzydowicach mijałem skład z Bielska do Cieszyna obsługiwany totalną padliną EN57 614 wynajętą od PR (przynajmniej tak wyglądała z zewnątrz). Co mnie zaskoczyło do sporo ludzi wysiadających z tego pociągu w Zebrzydowicach.
Co do frekwencji w moim pociągu- dosyć niska, nie licząc wycieczki przedszkolaków, która wysiadła w Kaczycach.

Zabrzeg 15.38-Katowice 16.26 (poc. 44016)
To EN-57 3001. Opakowanie ładne w środku nie licząc siedzeń bez rewelacji. Piksele standardu nie podnoszą ! Jak zwykle na tej trasie skład wypełniony (wycieczki). Do celu przybył opóźniony chociaż nie wiem w sumie dlaczego. Po drodze mijałem m.in. dwa składy złożone z wagonów-padlin CD sunące w stronę Bielska. Co ciekawe na trasie którą jechałem nikt nie sprawdzał biletów.
Jako ciekawostkę dodam, że poc. 44016 przechodzi w Katowicach o 17.19 w poc. 44831/90935 do Raciborza.

Katowice ok 17.00- Sosnowiec 17.15 (poc. 40636)
Klimatyzowany ale opóźniony 27WEB. Podczas postoju w Katowicach przyjechał jeszcze jeden skład wagonowy z Raciborza. Myślałem że po cięciach w rozkładzie od 1.06 ten tabor będzie wykorzystywany sporadycznie.

Podsumowując czas podróży ok 3 godzin za 14 PLN (bilet liniowy L65). Alternetywą był bus do Katowic za tą samą kwotę. Czas przejadu to ok 1,5 godziny. Jechałem takim wynalazkiem w przeciwną stronę, ale z racji że jestem dość wysoki było mi mało komfortowo. Nie mówiąc już o totalnym przeciągu z szyberdachu, ale to już chyba kwestia miejsca w którym siedziałem.

Bo to nie jest EN57AKŚ, ta sztuka ma takie same parametry trakcyjne, jak zwykły EN57 i od Bielska do Katowic zawsze będzie łapać 10 minut pleców.

Czy te busy nadal startują z placu OMP? Wybieram się do Cieszyna wkrótce.

Tak. Z tego parkingu po południowej stronie dworca kolejowego. Od razu uprzedzam jako praktyk - w przypadku niektórych kursów trzeba mieć mocne łokcie i niski poziom kultury osobistej; inaczej trzeba stać :-))

Tymczasem na S-1 "panoszy" się coraz więcej EN-57. Ciekawe czy to przejściowe czy też należy się do tego przyzwyczajać.
BTW. jeżeli ktoś napotka w sieci wykaz obiegów składów KŚ to proszę o info.

Wygląda na to, że Elfy zaczęły porządnie szwankować.