Zacznijmy od tego, że Krupski Młyn z Gliwicami mógłby mieć doskonałe połączenie kolejowe w ramach linii osobowej, która już nigdy nie wstanie, czyli (Częstochowa-) Lubliniec - Gliwice. Dziś z czasem przejazdu kibla Krupski Młyn - Gliwice ok. 35 minut. Taki czas z biedą wykręci samochód, a gdzie za nim forsowany PKS.
Wycinek z historiiOstatni, strasznie podobny wynalazek autobusowy, czyli PKS Lubliniec na linii Lubliniec - Gliwice przez TG, wymyślił sobie miłośnik kolei z Lublińca. Temat podchwycił prywatny przewoźnik wciskający swoje usługi PKS po astronomicznych cenach, przekonał do niego główną księgową w randze prezesa, potem razem przekonali formalnego prezesa w randze specjalisty ds. Olesna, potem akcja hura uruchamiać. No i powstało takie coś:
Lubliniec 6.15 - TG 7.13/7.15 - Gliwice 8.00
Gliwice 8.00 - TG 8.45/9.00 - Lubliniec 9.55
(postój "wyrównawczy" w TG przez widzimisię kierowniczki)
Lubliniec 13.15 - TG 14.13/14.15 - Gliwice 15.00
Gliwice 15.00 - TG 15.45/15.45 - Lubliniec 16.40
Cena zdaje się:
Lubliniec - Gliwice - 9 zł
Koszęcin - Gliwice - 7 zł
TG - Gliwice - 5 zł
Tabor: dostawczak, którego największą wartością był lakier.
Pomiędzy TG a Gliwicami jechał przez Osadę Jana i Stroszek, tylko dlatego, że wówczas wjazd Tarnogórską do Gliwic był utrudniony, zdaje się przez jakieś roboty.
Ów prywatny przewoźnik zrobił na tym interes jakiego jeszcze w życiu, nigdy wcześniej ani nigdy później nie zrobił (użyczał siebie jako pracownika, swojego dostawczaka, plus inne profity).
I na tym koniec dobrych wieści. Po pierwsze pociągnęło to w dół wynik finansowy linii Lubliniec - TG, która robiła na całą resztę. Również poprzez wyrzucanie ludzi, którzy w określonych kursach zamiast setr dostali dostawczaka, zwłaszcza o godz. 15.45 z TG. Pomagały temu kombinacje kierowniczki w stylu podmian. Po drugie - w samym PKS był zgrzyt, czemu to nie jedzie "naturalną", przez "sieć osadniczą" trasą, czyli przez Tworóg. I po trzecie - meritum - na odc. TG - Gliwice jeździło tym 4-5, w porywach 7-9 osób - tylko w popołudniowe piątki.
Dla wyjaśnienia wskrzeszenia tego PKS na nowej trasie i pod nową Fuksją wystarczy odszukać czyjego VIP cudowne dziecko właśnie rozpoczęło lub będzie rozpoczynać studia w Gliwicach. Tym bardziej, że:
1) podobno w gminie Krupski Młyn bieda, że aż 129 pocięto (fakt, teraz gminy nie wiedzą, co z pieniędzmi robić, lecz to chyba stan tymczasowy?);
2) Fachowcy spod Fuksji nie podjęliby tematu przewozu, zwłaszcza teraz i zwłaszcza takiego a la PKS, gdyby nie stał za nim jakiś lokalny kacyk.
Szczęście w nieszczęściu i kolejny wspólny mianownik dla powodzenia interesu jest taki, że PKS też kiedyś miał
pionowe bilety, więc nowy PKS szokiem dla ludzi nie będzie.
O, jest i
artefakt.