Teraz jest Cz 28.03.2024, 22:34

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
 Post Tytuł: Zakres odpowiedzialności osobistej urzędników
Napisane: Nd 8.10.2006, 20:02 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Nd 5.01.2003, 9:08
Posty: 3897
Lokalizacja:
Katowice
To jest zdecydowanie OT, dlatego zdecydowałem się przenieść do odrębnego wątku. I jeśli ktoś życzy sobie kontynuować, to proszę trzymać się tematu "głównego", a nie tego, kto gdzie pracuje, co tam robi itp., ponieważ tego rodzaju poboczne wypowiedzi, umieszczone w tym poście, mają służyć jedynie temu, by każdy z nas (bo o ile tu sprawy dotyczą miłościwie nam panującego Admina, to faktycznie tak jest z każdym z nas) zobaczył, jak bardzo różnie może jego działalność wyglądać "z boku.

A tak przechodząc do rzeczy...

memphis napisał(a):
YoMaHa napisał(a):
Nieistotną - ponieważ tak naprawdę nie chodzi tu o to, kto faktycznie podejmuje decyzje.
Właśnie przede wszystkim o to chodzi. Bo za każdą decyzją - słuszną, czy błędną stoją konkretni ludzie. Sam postulujesz nieustannie osobistą odpowiedzialność urzędnika za swoje działania - i bardzo słusznie.

Analizując to poniżej to zdecydowanie jestem przeciwko tego rodzaju odpowiedzialności, o której najwyraźniej piszesz. Kontynuacja pod jakże istotnym dla dyskusji fragmentem:
memphis napisał(a):
YoMaHa napisał(a):
Jak wcześniej napisałem (także jakiś czas temu w innym wątku), interior Stwosza pozostaje zamknięty i na przykład błędy rozkładowe mogą być efektem działań kogokolwiek z Twojego działu czy wydziału czy jak to tam zwał.
No nie wiem, można przyjść i się dowiedzieć kto stworzył jaki rozkład i nawet z tą osobą osobiście porozmawiać. Nie przypominam sobie, żebyśmy kogokolwiek wyrzucili z biura kiedyś.
YoMaHa napisał(a):
My zwyczajnie nie mogąc wiedzieć, kto rzeczywiście puścił koordynacyjnego knota, dzielimy winę na jednakowe kawałki i każdemu przypisujemy po tym kawałku. Inaczej postępować raczej nie możemy, jak masz jakiś pomysł, chętnie skorzystam (przynajmniej ja).
Przykłady dziesiątek albo i setek pasażerów, którzy dzwonią, piszą lub przychodzą osobiście pokazują, że można się dowiedzieć kto za co odpowiada i nawet w jakiś sposób wpłynąć na niego, aby na przykład błędny rozkład poprawił.
Szczerze mówiąc jestem nie tylko zdziwiony, ale wręcz zszokowany. Na kilka różnych sposobów.
Po pierwsze - ale to już tylko tak dla tradycji - to uważam, że rozkład powinien być dobry bez ingerencji pasażera, bez konieczności tego, by ktoś na przykład z tego forum musiał brać urlop czy iść na wagary i tłumaczyć jakiemuś (dez)owi rzeczy najbardziej oczywiste. Rozkład powinien być dobry "sam z siebie", a nie lepszy dla tych, co sobie podreptają i podzwonią.
Po wtóre - akurat z jakąś nadmierną serdecznością (dez)ów to ja się nigdy nie spotkałem. Nie żeby ktokolwiek kiedykolwiek był niemiły, nieprzyjemny czy - jak to ująłeś - wyrzucał za drzwi, jednak formalizm i sztywność są na dość wysokim poziomie. Nie wiem, może po prostu jako osoba jestem traktowany adekwatnie do głoszonych opinii czyli jak wróg nember łan, ale dotarłoby to aż na poziom punktu obsługi pasażera??

Po trzecie wreszcie - najważniejsze. Dla mnie to, o czym piszesz, nie jest odpowiedzialnością urzędnika, tylko jakąś totalną urzędową spychologią, systemem, który nigdy nie powinien zaistnieć! Owszem, pan pierwszy czy pani Druga powinni być odpowiedzialni za swoje decyzje, ale powinni być odpowiedzialni przed przełożonym, a nie przed pasażerem. Klient w ogóle nie powinien wiedzieć, czy rozkład dla 813 robił Grzesiek czy Czesiek i następnie iść do autora celem pokazania mu paranoi rozlicznych, bo nie to jest rolą klienta. Ja mam zawartą umowę z KZK GOP, a nie z Grześkiem czy Cześkiem, a statut czy inne dokumenty precyzują, kto reprezentuje KZK GOP w stosunkach zewnętrznych (czyli np. ze mną). I nie sądzę, by był to Grzesiek czy Czesiek.
Faktycznie system przepływu informacji powinien być taki, że klient spotyka się z jakąś szyszką z czapki i tyle. Natomiast szyszka z czapki już dalej zajmuje się dekretacją sprawy, ale to pozostaje "out of client". Dzięki temu klient nie jest narażony nadmiernie na bliskie kontakty trzeciego stopnia, które mogą się różnie skończyć dla zdrowotności, tylko jest załatwiany w sposób profesjonalny (co nie znaczy z automatu, że pozytywny).
A teraz kwintesencja, czyli wyłuszczenie dlaczego to, co ja proponuję, jest lepsze od tego, że pójdę sobie do Cześka czy Grześka i sobie z nim załatwię wszystko na stronie. Najistotniejsza sprawa to możliwość wyprowadzenia w pole pasażera przez Cześka czy Grześka - to są stare wygi, zaczną przed kolesiem rozwijać piły z busmana i inne mariaże, wobec czego ten stanie bezbronny i jeszcze będzie przepraszał, że żyje. Zważ, że bezczelność mojego pokroju ma jednak niewielki procent społeczeństwa, a i ja ostatnio złagodniałem mocno. Dwa to jednak pewne zagrożenie. Są różnego rodzaju psychopaci, może się okazać nagle, że Grzesiek czy Czesiek zostali na swoim osiedlu przyatakowani przez moherowe babcie, bo pierwszy kurs przybywa pod kościół dwie minuty po rozpoczęciu jutrzni. Kolejna rzecz to niski stopień zaangażowania szyszek z czapki. Przecież jeśli każdego klienta/petenta można skierować do Grześka, Cześka czy innego pracownika, to zadaniem przełożonych staje się tylko kierowanie - 88? to pani Druga. 820? Aaaa, ten pan jest na urlopie, proszę przyjść za dwa tygodnie. W efekcie przełożeni nie są zainteresowani tym, co się dzieje i muszą brać za dobrą monetę to, co im przedstawią ich pracownicy - Grześki i Cześki. A ci będą się wzajemnie bronić, więc układ się konserwuje. Najpoważniejszym jednak zagrożeniem jest brak odpowiedzialności ze strony szyszek z czapki. Bo skoro sprawy rozgrywa się tak, że klient/petent idzie sobie do Grześka czy Cześka - zależnie od tego, kto jest odpowiedzialny - to pytanie, za co jest odpowiedzialny sam Romario??? Bo de facto NIE DA SIĘ wskazać czegokolwiek, za co nie byłby odpowiedzialny ktoś "z dołu".

Dlatego jeśli mówimy o odpowiedzialności urzędnika to po pierwsze uważam, że odpowiedzialność ta powinna być adekwatna do zadań, a nie dowolnie "delegowalna" w dół. A chcąc być całkiem ścisłym to uważam, że odpowiedzialność urzędnika to powinna być ograniczona do całkowitego mininum! Ale do tego jest bardzo daleko, ponieważ w idealistycznej wizji świata urzędnik nie decyduje np. czy przyznać koncesję, czy nie, tylko ma prostą matrycę "warunków przyznania koncesji" i postępuje ściśle wg instrukcji. Od razu mówię, że taki mechanistyczny, weberowski model jest jak najbardziej możliwy do wdrożenia w odniesieniu do tworzenia rozkładów jazdy, zwłaszcza w komunikacji miejskiej działającej w oparciu o formułę rozdziału sfery zarządczej od operatorskiej.

Tyle z mojej strony na temat główny. Teraz wątki poboczne.

memphis napisał(a):
YoMaHa napisał(a):
I nie możesz mieć do nikogo pretensji, że jesteś postrzegany nie tylko przez pryzmat szefowania stowarzyszeniu pasjonatów, ale także pod kątem działań (dez)ów.

Skoro ktoś nie odróżnia działalności KZK GOP od mojej własnej to chyba jest nieco ograniczony.
W jednym z wątków ktoś "nowy" na forum zaczął przedstawiać propozycje zmian. Spytany o Twoje propozycje stwierdziłeś, że (w dużej części) zostały już wdrożone. Więc "Ty-miłośnik" (a może już "Ty-pracownik" na polecenie przełożonego?) opracowałeś propozycje usprawniające, które potem (dez)owie wykorzystując "Ciebie-pracownika" wdrożyli. Widzisz, granica jest płynna...

A jeszcze kończąc temat Wojkowic i głupawych dyskusji - zgadzam się z tym, co kiedyś Maciek na pmtm napisał: patrzmy w przyszłość. Ale ta przyszłość chcąc nie chcąc jest odzwierciedleniem przeszłości, dlatego nawet nie chcąc rozbudzać jakiegoś jątrzącego ducha rozliczeń dziejowych i niszczenia "układu" nie można tak spokojnie przejść nad piętnastoleciem destrukcji w komunikacji - destrukcji nie tylko ze strony dezów, ale destrukcji nie bez winy dezów. To, ile jest czyjej winy, to temat na zupełnie osobną dyskusję, na którą nie czas i miejsce, a poza tym też odnoszę wrażenie, że temat ten jest pewnym tabu. To zupełnie normalne, że miłośnicy są zawsze najbardziej zainteresowani tym, co normalnie jest niedostępne, stąd pytanie o Wojkowice. A potem ta cała lawina - czy potrzebna - nie w tej dyskusji, ale ogólnie prędzej czy później tak.

Tych wątków pobocznych proszę nie kontynuować ;-)


Na górę strony
 Zobacz profil  
Cytuj  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 23 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  

© WPK − Forum oparte na silniku phpBB z wykorzystaniem tłumaczenia phpBB3.PLPolityka prywatności