» forum

Przecie się chwalili, że sprzedaż biletów rośnie :P

Wczoraj jechałem 850 i pan kierman raczył wyjść z kabiny, podszedł do pasażera, poprosił o bilet, kiedy ten wyjął ulgowy, kierman sprawdził kod, po czym poprosił o legitymację, kiedy pasażer stwierdził, że nie ma kierowca kulturalnie wskazał drzwi. Jednak niektórzy się przejmują ;)

I w tym momencie na miejscu pasażer pownien mu powiedzieć że ma mu wystawić różowy kwit. Bo jesli rzeczywiście posiadał uprawnienia a nie miał przy sobie legitymacji, to działanie takie było bezprawne. I to pokazuje kolejną głupotę tego systemu. BTW, to chyba nie było w Mazie:>

Do tego dodam, że za każdym razem pilnuje innego obiektu.
Spieszę zatem z wyjaśnieniem. Ochroniarz i jego praca jest stale monitorowana i kontrolowana przez zwierzchników (obecnie taka sytuacja jest w GOP, bowiem praca kierowców jest nadzorowana i kontrolowana). Kontroluje się zawsze najemnika. W przypadku współwłaściciela takiej potrzeby już nie ma.

Owszem, w MAZie


A jak wystawi kwit, jak dokumentu nie ma? Wtedy by trza policję wzywać, co by się i tak nie kalkulowało owemu pasażerowi.

A skąd wiesz, że nie miał dokumentu? I czemu mu kierowca wskazał drzwi, a nie kazał zakupic drugigo ulgowego?

Każdy z Was tu pisze o jakiś dość zaawansowanych formach poprawy wizerunku KM w GOP, ale nikt nie wspomniał o rzeczach najprostszych. Kilka słów o nich z punktu widzenia człowieka, który zostawił własne 4 kółka w lipcu na rzecz KM.

1. Jazda T15: od Zawodzia dość komfortowo, ale chwila... W okolicach szpitala św. Elżbiety mają w zwyczaju wsiadać typy z gatunku syf, kiła i mogiła. Co na to KZK? Mamy połowę miesiąca, a ja spotkałem dwie kontrole biletów (choć powinno ich być kilka razy więcej) - jedna ekipa raczyła nie zauważyć śmierdzących jegomości, a druga nakazała im opuszczenie pojazdu. Kontrolerzy go opuścili, żule nie. Zatem kontynuowałem podróż w smrodzie. Pomijam, że wydałem stokilkanaście złotych na bilet, a wystarczyło wzorem żuli nie umyć się i na pytanie o dokumenty odpowiedzieć: nie mam. Dodam, że nie obchodzi mnie to na jakich zasadach są zatrudniani kontrolerzy i jak są rozliczani.

2. Nowe nabytki SU15 PKM S-c: kierowca ma klimatyzację, a pasażer to co? Śmieć? Dla kierowcy się pieniądze znalazły. A pasażer?

3. Dzisiejszy pomiar temperatury w przestrzeni pasażerskiej nowych nabytków PKM Katowice: 44 stopnie. Takie moje zboczenie, ale wystarczy pomyśleć jak układ krążenia dostaje w d..., a to za jedyne stokilkanaście złotych miesięcznie.

4. Jak już wyciągam ten cholerny bilet, to chciałbym, żeby kierowca na niego spojrzał, ale najczęściej jaśnie pan kierowca ogląda w tym czasie świat (przepraszam tych kierowców, których moje stwierdzenie krzywdzi).

-------

5. Dlaczego jedynym biletem umożliwiającym przesiadkę jest ten za 4/2 zł?

6. Dlaczego tramwajów nikt nie sprząta? - wymiociny jeżdżą już 3 dzień w jednym z wozów zajezdni będzin.

PODSUMOWUJĄC: bilet miesięczny ponad 100 zł, co otrzymuję? Transport w warunkach bydlęcych, przepraszam, czasem można porównać te warunki do pociągów śmierci. Bo nawet nowe wozy jeżeli są, to są absurdalnie skonstruowane (vide PKM Kce), a stare... no cóż... Każdy chyba widzi co otrzymuje.

Ale to nie chodzi o wizerunek, a o jej funkcjonowanie:)


A ja dodam, że jak się ich nie raz goni to reszta pasażerów ma pretensje, że to biedni ludzie. Jakby ich ludzie sami zaczeli gonić, to by nie jeździli.

Dlatego, że nie ma taryfy czasowej?

Zapytaj się w bądziniu:)

Tylko czemu wszyscy ciągle piszecie o taborze. To nie tabor jest najważniejszy, a układ komunikacyjny, częstotliwości itp. Żule są wszędzie, zawsze będą, tak samo jak kieszonkowcy. Tego się nie da wyeliminować do końca. Tak samo jest chociażby w Warszawie, a jakoś ZTM jest uznawany za znacznie lepszy od KZK.

Adam, piszę o taborze, szczególnie tym kupowanym jako fabrycznie nowy, który tani nie jest, służyć ma długo, a kupowany jest z pominięciem zasad wszelkiej logiki. Teraz czekam tylko na dwudrzwiowy SU15.

Dobre funkcjonowanie przekłada się na dobry wizerunek, dlatego pozwoliłem sobie na tak znaczące uproszczenie.

Zdaję sobie sprawę z tego, że jest masa istotniejszych zmian, jednakże pociągają one za sobą znaczące koszty (np. zwiększenie częstotliwości, nacisk na trakcję szynową). Dlatego pisałem o rzeczach najprostszych wymagających stosunkowo niewielkich nakładów finansowych. Jako laik nie mogę się o wielu rzeczach wypowiadać, bo zwyczajnie się na tym nie znam. Piszę o rzeczach, które doskwierają przeciętnemu pasażerowi.

Odpowiednie zwiekszenie czestotliwosci powoduje tez wbrew pozorom zwiekszenie przychodow, ale w KZK wychodza z zalozenia, ze bedzie mniej kursow to sie ludzie skumuluja, powodzenia ;).

Nie jestem jednak pewny, czy zwiększone przychody skompensują poniesione wydatki. Jeżeli nie to wydatki mogą być spore. Ale oczywiście zgadzam się, że obecnie proponowana częstotliwość na wielu liniach jest niesmacznym żartem.

Na poczatku na pewno nie, a druga sprawa to jest gestosc zaludnienia, bo nie wszedzie czestotliowosc zalozmy co 15 minut na siebie zarobi i przyciagnie ludzi.

Żeby Twoja wypowiedź była obiektywna, weź pod uwagę, że kierowcy PKM Katowice już takiego komfortu nie mają ;-)

A co do całego tematu rozmowy. Długo można by się było rozwodzić nad tym jaki model restrukturyzacji naszej komunikacji miejskiej należałoby przyjąć. Każdy ma inne zdanie, więc nie będę się rozpisywał, bo nie chcę kolejnej kłótni. Przyznam jednak, że założenia adama86 wydają mi się naprawdę słuszne:

Gdyby jeszcze ujednolicić wymagania przetargowe (tu zaś ukłon w stronę memphisa), robić małe pakiety i zamiast dofinansowywania przez miasta zakupów PKMów, środki przeznaczyć na wyższe stawki dla wszystkich przewoźników byłoby cudownie. Zbyt cudownie, bo w GOPie przy całym marazmie urzędników jest to niemożliwe, aczkolwiek marzenia piękną są rzeczą.

Co do propozycji grega odnośnie przyznania udziałów pracownikom, również jestem sceptyczny, gdyż przyczyniło by się to do powstania kolejnej pewnej patologii. Byli by tacy co by to olewali, a po drugiej stronie barykady zaś nadgorliwcy, którzy wzorem busiarzy naginaliby prawo dla zysku. Czy naprawdę potrzebujemy autobusów odjeżdżających z pętli trzy minuty przed czasem i jadących przez czerwone światło, żeby wyprzedzić autobus konkurencji?! Po wtóre część kierowców już z założenia byłaby pokrzywdzona, bo ile mógłby zarobić dla firmy kierowca z takiego 820, a np. 973? Taki model doprowadziłby tylko do niepotrzebnych podziałów w firmie, waśni i ciągłych sporów. W jaki więc to sposób miałoby uzdrowić naszą komunikację?

Co do podanego przez kolegę przykładu warunków pracy i jakości w centrach handlowych - pozwolę sobie na wywód, gdyż akurat w tej kwestii mam pewne doświadczenie. Tak się składa, że od dłuższego czasu jestem kontrolerem biletów (o czym za chwilę), a od niedawna ochroniarzem i od tego zawodu też rozpocznę.

Smutną prawdą jest to, że przy stereotypowym polskim nastawieniu do pracy - skuteczny może okazać się jedynie dla pracowników motywacyjny system kar i nagród. Gdyby za przykładem wspomnianego MZKP wprowadzić stały nadzór, tak żeby skontrolować każdego kierowcę chociaż raz w miesiącu (informacje o miejscu jego kursowania czerpiąc od przewoźnika, co jest przecież możliwe) dzięki przemieszczającym się "patrolom" zawodowych (czy pracowników nadzoru ruchu, który dawno winien był powstać), można by zastosować pilotażowo ciekawy program. Pomijając przystanki węzłowe czy inne charakteryzujące się sporą wymianą pasażerów (tu odchodzimy od zasady, że gdy wsiada/wysiada +/- 20 osób to otwieramy tylko pierwsze drzwi) można by ocenić rzetelność pracy kierowcy. Za "udokumentowany" przypadek przeprowadzonej przez niego kontroli "przodem" otrzymywałby np. 100zł premii, a za otwarcie wszystkich par drzwi, gdy wsiada mniej niż 20 osób tą samą stówę by stracił - tzn. byłaby mu odtrącana z wypłaty (o fakcie dokonania oceny dowiadywałby się przy wypłacie). Kierowcy żyjąc w świadomości ciągłego nadzoru (możliwości bycia skontrolowanym) by się pilnowali. Idąc dalej tym tokiem - gdyby np. na jakiegoś kierowcę nałożono w ciągu roku powyżej 6 kar - organizator wystosowywałby pismo z żądaniem do przewoźnika, by nie jeździł on na jego liniach (czyli w praktyce najczęściej traciłby pracę) - ZKKM Chrzanów stosuje podobne kary. Mogłoby to przy okazji pomóc w usuwaniu ze struktur KM wszelkiego buractwa jak. np. szofer z katowickiego #193, który notorycznie przytrzaskuje ludzi drzwiami, wyzywa połowę narodu i minutówkę przegląda wybiórczo niczym połowa czytelników codzienne wydanie "Metra"(ale kończmy jego temat).

Tu powstaje pytanie z czego ten system motywacyjny sfinansować i jaka powinna być faktyczna wysokość kar i nagród, ale od tego byliby już ekonomiści, którzy uwzględniliby wzajemne pokrywanie się wspomnianych wartości oraz zwiększony przychód ze sprzedaży biletów. W celu podniesienia jakości kontroli biletów na linie o największym zagrożeniu bezpieczeństwa kierowców - po uprzednim zgłoszeniu tego faktu przez nich - powinni być wysyłani kontrolerzy zawodowi i społeczni, najlepiej z policją w miarę możliwości albo i bez nich. Wiadomo, że wówczas próg karalności byłby niższy (wiem z własnego doświadczenia, że czasami dla samego faktu wypisania i tak niewypłacalnego kwita, niewarto narażać zdrowia oraz życia - są wszak ludzie "uprzywilejowani" przez nasze demokratyczne prawo), ale sam fakt "uszczelnienia" kontroli i widoczny nadzór nad pasażerami, wiele osób skłoniłby do refleksji nad zasadnością opłacania przejazdów.

Wiem, że to co piszę jest czystą abstrakcją w obliczu podejścia naszych włodarzy do komunikacji, nastawienia policji do współpracy z kontrolerami, a wreszcie możliwości finansowych organizatorów. Sam też pomimo tego co przyjąłem w swej wypowiedzi, jestem przeciwnikiem przednich drzwi w polskich realiach, choć w sumie skrupulatność nawet 70% kierowców w zakresie kontroli przyzwyczaiłby większość ludzi do nowo powstałego ładu. Chciałem tylko odnieść się do słów kolegi grega o jakości pracy ochroniarzy i presji jaką mają na co dzień w swej pracy. Dla obiboków niestety nie ma w niej miejsca, więc może pora, ażeby chociaż część z przedstawionych przeze mnie wzorców przeszczepić też na grunt zbiorkomu. Oceńcie sami, Drodzy Userzy :)

Dobry żart :) Za 2-3 lata na żyletki pójdą pierwsze Solarisy, Vecto też pewnie jakieś.

@citadis: To az szkoda marnowac czasu i komentowac te bzdury.

Polać mu :)